Pomysł na wypad do Słowenii zarzucili kilka tygodni temu Grucha z Natalią. Ich znajoma - Roma, zaczęła tam właśnie studia w ramach Erasmusa i tym samym pojawiła się możliwość zamelinowania w jednym z lublańskich akademików i szerzenia kultury polskiej na obczyźnie. Trochę miałem opory, ponieważ samochód mój z silnikiem dwudzwonowym (czyli po dwóch dzwonach) mógłby na tak długiej trasie wypiąć na mnie odwłok, (zwłaszcza, że pasażerów czwórka + ja) ale po namyśle i wykupieniu ubezpieczenia obawy moje zostały skutecznie uśpione i zdecydowałem się pojechać. I bardzo dobrze. Zakończenie wakacji na prawdę solidne.
Jechały z nami jeszcze 2 koleżanki - Aga i Ania, tak że 3 kobiałki na pokładnie wróżyły kupę tobołów i mało komfortową jazdę. Całe szczęście dziewczyny zaprawione w podróżowaniu i stanęły na wysokości zadania, a i mój Klijok okazał się nad wyraz pojemny. :)
Koneserki sztuki, od lewej: Ania, Aga, Natalia i Roma.
Centrum dowodzenia Lublaną.
Napiszę jeno pokrótce o wrażeniach bo nie ma sensu całego tripu w szczegółach opisywać.
Kraj zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie, szczególnie, że wcześniej moja wiedza na jego temat kończyła się na rozpadzie Jugosławii i wojnach domowych na początku lat 90. Mimo, że po odzyskaniu suwerenności w '91. roku Słoweńcy startowali podobnie do nas (a właściwie to bardziej burzliwie), to jednak ten kraj radzi sobie widocznie lepiej... Wygląda raczej jak państwo zachodnioeuropejskie, a nie postkomunistyczna republika. Najlepszy PKB z krajów, które podobnie jak i Słowenia w 2004 roku wstąpiły do UE, wielomilionowe inwestycje na każdym kroku i ogólnie jakaś taka... inna mentalność. Ale tak naprawdę to nie te fakty decydują o tym, że polubiłem to państwo. Ale o tym może później. Teraz w skrócie, o tym, co zwiedziliśmy.
Lublana - stolica polityczna, kulturalna i zarazem największe miasto - tu rezydowaliśmy. Pierwsze wrażenie miałem dziwne - taka sobie nowoczesna metropolia, bez wyrazu i smaku. Dopóki nie zobaczyłem starego miasta... Wtedy zmieniłem zdanie - przepiękna starówka, nad którą wznosi się wzgórze zamkowe, wąskie uliczki itp. Znawcą architektury nie jestem, ale urzekło mnie :)
Był i czas na bibczenie i na relaksik. Jako, że nasze koleżanki zgłębiają wiedzę na temat sztuk pięknych, zwiedziliśmy również kilka wystaw w ramach poinżynierskiego odchamiania się. :P Dobrze czasem zażyć trochę kultury.
Tu polski akcent - wystawa zdjęć z Małopolski
Ciekawym miejscem był squot Metelkova. Autonomiczne osiedle, które kiedyś było jugosłowiańskimi koszarami, a dziś wieczorami tętni życiem. Pełno tam indywidualności i co weekend dzieje się coś ciekawego. Raczej trzeba zobaczyć osobiście. :)
Jako, że Słowenia to mały kraj, to wszędzie blisko - na północy góry, na południu morze, w każdą stronę kilkadziesiąt kilometrów. Mieliśmy jednak dość mało czasu więc wybraliśmy północ. Zwiedziliśmy miasteczko Bled, malownicze, położone nad perłowym jeziorem, nad którym góruje zamek. Z Bled pojechaliśmy do Planicy, gdzie stoi największa skocznia na świecie.
Pozostałe miasta, które wybraliśmy, zwiedziliśmy już po drodze do domu. Był to Maribor i Graz w Austrii, który został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Maribor ładny, acz większego wrażenia na mnie nie zrobił, a Graz najbardziej chyba słynie z Kunsthaus (muzeum o futurystycznym kształcie) i kosmicznej kawiarni na rzece. Poza tym ładne miasteczko.
Kunsthaus
Futurystyczna kawiarnia
A wracając do samej Słowenii - niby kraj jak kraj, ale o tym że odbebrałem go pozytywnie zdecydowały w sumie szczegóły np. to że woda z kranu jest pitna i nawet rząd do tego zachęca, wszędzie drogi rowerowe, ludzie uprzejmi i otwarci na każdym kroku, nie śmiecą, segregują odpadki itp. Właśnie pełno jest takich małych pozytywnych rzeczy w tym kraju.
Ogólnie wyjazd bardzo udany i w dodatku w fajnej ekipie. Poznało się też kilku ludzi z różnych stron Europy i wszyscy pozitiv. :)
"Hamburgerku? Kebabku?"
Na koniec jeszcze kilka spostrzeżeń:
- kasztany są przereklamowane (lepiej nimi w coś grać niż je jeść)
- jeśli w jakimś przygranicznym sklepie gdzie zatrzymacie sie po chleb i zobaczycie wielkie kulaste maskotki - za wszelką cenę trzymajcie je z dala od dziewczyn - jak już je dotkną to nie będą chciały puścić i będziecie musieli jechać 500 km z zapchanym autem
- Turcy są tak samo denerwujący niezależnie od tego gdzie ich spotkacie.
- przesiądźcie sie na rowery :D
- jak macie zamiar żonglować w pokoju, to zamknijcie wpierw okno
- małe bramki z piłkami umieszczone w pisuarach są fajne
- jeśli nachylacie sie do dystrybutora z wodą i boli was w krzyżu to rozejrzyjcie sie czy nie ma w pobliżu dystrybutora dla DOROSŁYCH
- GPS z Tomaszem Knapikiem jest spoo, chociaż czasem każe skręcić ostro w lewo na środku autostrady.
To tyle,
pozdrowienia dla Natalii, Agi, Ani, Romy, Gruchy, Tima, Toma, Primoza Novaka i oczywiście Niki Oblaka.
Więcej zdjęć znajdziecie w GALERII NATALII
2 komentarze:
Primosz Novak, Primosz Novak, Primosz Novak, Primosz Novak, Nika Oblak, Primosz Novak and Primosz Novak
gratuje chopie wypadu.
Prześlij komentarz